W 1914 roku w Niemczech 93 profesorów podpisało manifest, w którym wyrazili "poparcie dla cesarza i wojny". Einstein , jako jedyny, nie podpisał tej deklaracji. Manifest ten w dużym stopniu przyczynił się do tego, że Einstein stracił poparcie Niemców. Drugim z zarzutów przeciwko uznaniu Einsteina za godnego Nagrody Nobla był brak
22 lipca, dzień 507. Wpis nr 496 zakażeń/zgonów Zbliżają się moje urodziny, czas na podsumowanie bo to okrągłe sześćdziesiąt. Człowiek się napina by to jakoś podsumować, zapisać jakieś story jak to wszystko szło. Troszkę się tego uzbierało i nie bardzo mi się chce sięgać wstecz do źródeł. Jednak nie można uciec od podsumowań, ale takich, które nie będą nużyć czytelnika jak wszelkie nudy dziaderskie. Chciałem zwrócić się do źródeł formowania tego kim jestem, przekonany, że jest i było to udziałem wielu ludzi, których spotkałem, bo ten rodzaj ciągnie do siebie jak każdy gatunek wymierający. Ale o tym – na końcu. Co więc mnie formowało? Oczywiście rodzice. Był to dramatyczny miks przeciwieństw. Ojciec pogodny, optymistyczny, otwarty do ludzi, którzy za nim przepadali. Matka – surowa, raczej oschła, naznaczona piętnem nonkonformizmu, posuniętym wręcz do samowyniszczenia. Z takiej gliny zostałem ulepiony i to przenicowało moje całe życie. Szczególnie po matce odziedziczyłem ten gen, w którym moje przekonania, zwłaszcza moralne, były czymś czego się nie odpuszczało. A to rodziło kłopoty w życiu i dużą rotację znajomych, którzy konformizm traktowali jako dopuszczalny sposób na przeżycie. Zmagałem się z tym w nieświadomości, dopóki nie spotkałem się z Nim. Lektura „Przesłania Pana Cogito” Zbigniewa Herberta była jak strzał złotym pociskiem prosto w czoło. Od tej pory wszystko stało się jasne, te moje, zdawało się, emocjonalne, poruszenia w obronie innych, walki z objawami niesprawiedliwości i wywyższania się nabrały nagle głębokiego, filozoficznego, wręcz historiozoficznego uzasadnienia. Nawet, tęskniąc za Mistrzem w Kwarantannie Pierwszej, poważyłem się w „Dzienniku zarazy” na jeden wpis próbujący, nieudolnie rzecz jasna, skopiować jego styl i wgląd. Ale zacznijmy od Herberta. Dla mnie to największy pisarz z jakim się zetknąłem. Jak zamiast niego Nobla literackiego dostała Szymborska, zdaje się, że nie bez interwencji rodzimych kół poprawnościowych, przestałem patrzeć w tę stronę. Moje intuicje potwierdziły kolejne nagrody w tej dziedzinie – dla grafomańskich miernot, zakończone skandalem korupcyjnym. Czytałem dużo Herberta i dużo o nim, ale wolałem jego. Po prostu był moim niedoścignionym ideałem jako człowiek, który opisywał bliskie mi poruszenia mojej duszy, których świadomości istnienia nabierałem dopiero po lekturze jego kompaktowych dzieł. Pomógł mi pojednać się z moim ojcem, poprzez zrozumienie mej niedojrzałości. Herberta heroizm dnia codziennego wydawał mi się najbardziej na miejscu, kiedy ludzie już myśleli, że to nie czasy na rycerskość. Uwielbiałem jego analogie do starożytności, mitów, które pokazywały pokoleniową ciągłość tożsamości ludzkiej kondycji, „rękę wyciągniętą z paleolitu”. I na końcu – potęgę smaku, która w przypadku wydarzeń granicznych, czy choćby kuszącego zła kazała Wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby miał za to spaść bezcenny kapitel ciała głowa Ale to literatura. Mnie właśnie zaimponował nadaniem sensu nawet beznadziejnemu oporowi, który wydaje się daremny, ale tylko w perspektywie doczesnej. I tym, że wskazał na estetyczne podstawy… etyki, że zło jest zawsze dalekie od piękna, którego niekoniecznie trzeba szukać gdzieś wysoko, ale w kamieniu, innym człowieku, pomocnej ręce, katedrze. Ale żeby być tak zdeterminowanym w nonkonformizmie trzeba było w moim wypadku mieć to we krwi (po matce) a potem znaleźć w Herbercie nie tylko tego uzasadnienie, ale odwieczne źródła. Postawa kogoś kto nie może wytrzymać, naprzykrza się otoczeniu swoim zdaniem, kiedy wszyscy by chcieli sobie odpocząć od świata, nie przysparza przyjaciół. Wygląda na wywyższanie się z własną opinią, ba – oceną. A jest tak naprawdę przekleństwem dla kogoś kogo to dotknęło, ciągłym szeptaniem diabełka niezgody siedzącego na ramieniu. Wierzcie mi, to wielkie marzenie, by się od tego uwolnić i nie ma w tym nic z wywyższania się. To ciężki dar, brzemię ocalałeś nie po to by żyć masz mało czasu trzeba dać świadectwo Tak, nie zostałeś wybrany, tylko ocalałeś i to rodzi… zobowiązanie. Nikt takich właściwie nie lubi. Już jest fajnie, mościmy się, przemilczamy albo przeczekujemy rzeczywistość, a takie coś łazi ciągle i wali prosto z mostu Przez wieki idzie … ta płaczliwa stara panna w okropnym kapeluszu Armii Zbawienia napomina wyciąga z lamusa portret Sokratesa krzyżyk ulepiony z chleba stare słowa – a wokół huczy wspaniałe życie rumiane jak rzeźnia o poranku Co ciekawe takie typki ciągle się zaplątują w tryby historii. I wierzcie mi – bezwiednie. Potem robią rzeczy dla siebie może nie zwyczajne, a oczywiste, ale nie z pociągu do heroizmu tylko z poczucia konsekwencji swoich przekonań, które nie mogą wytrzymać bez wcielania ich w życie. Nadają się więc jak nikt inny na czasy heroiczne, które dopiero są dla nich normalnym stanem. Kiedy codzienność weryfikuje spójność przekonań z postawami. A więc daje… pokój duszy, czyli szczęście, nawet w największych historycznych ekstremach. Ale taki będzie tylko pośrednikiem wolności … przyjmuje rolę poślednią nie będzie mieszkał w historii Dowodem na bezinteresowność takiej postawy jest to, że prawie zawsze… przegrywa. To zawsze gra o sumie ujemnej, bo Nagrodzą cię tym co mają pod ręką chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku Takich przeklętych nie jest sporo, wreszcie każdemu się jego wszyty nonkonformizm kończy na którymś z poziomów, coraz bliższych przetrwaniu. Ale wyczuwamy się, jak wspomniałem, jak ginący gatunek. Tym radośniejsze jest spotkanie i świadomość, że „jesteśmy sami”, to znaczy, że nikt za nas tego nie zrobi. Tak samo było w pandemii. Ja się nie chciałem angażować, ale wiedziałem, że jak się zacznie, to znów znajdę się wśród pokornych niepokornych i tak się, osmatycznie, stało. Zawsze za takie coś płaci się kręcącymi wokół freakami, którzy swoją bezkompromisowość doprowadzili do prostych źródeł, tłumaczącym im jedną przyczyną zło świata, któremu się przeciwstawiają. Może to być Żyd, komuch, mason, nawet reptalian. Nie wszyscy wytrzymują presji świata, który i tak w swej codziennej postaci jest największym odjazdem. Wtedy się szuka praprzyczyny. W większości wystarczy tylko spojrzenie, gest, jedno słowo i człowiek wie, że spotkał swojaka. Tylko wtedy… nie ma o czym gadać, wszak wszystko jest jasne. Kasandry, które krzyczą, choć nikt nie słucha ich, czasem oczywistych, przestróg, które będą bez satysfakcji patrzyły na lekceważoną wróżbę upadku Troi nie zaznają spokoju. Jak wiadomo Apollo urażony odmową dał Kasandrze dar widzenia przyszłości razem z przekleństwem tego, że nikt jej nie słuchał. Kasandra zawsze występuje jako dziwoląg, który żyje na obrzeżach życia, wpada w najmniej odpowiednich momentach i wszystko psuje swym mrocznym wieszczeniem. To trudno nosić tak swoją prawdę, do której jesteś przekonany, a której nikt nie rozumie. Większość rezygnuje z takiego brzemienia posłannictwa. Może to rodzić wśród bezkompromisowych ciągoty do poczucia wyższości. Wtedy pomaga Herbert Strzeż się jednak dumy niepotrzebnej oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy„. Continue Reading
3 października 2011 roku laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny został Ralph Steinman. Komisja dokonując wyboru nie wiedziała, że zmarł 3 dni wcześniej. Był to pierwszy i jedyny przypadek nadania Nagrody Nobla pośmiertnie. 6. Najmłodszym laureatem Nagrody Nobla jest pakistańska aktywistka – Malala Yousafzai.
Tołstoj, Tolkien, Joyce, Gombrowicz, Herbert, Roth to tylko niektórzy wybitni pisarze, których ominęła literacka Nagroda Nobla, zaś wiele wyborów członków Szwedzkiej Akademii po latach oceniane jest jako pomyłki. W czwartek poznamy nazwisko tegorocznego laureata nagrody. W 1897 r. członkowie Szwedzkiej Akademii dowiedzieli się z testamentu Alfreda Nobla, że mają stać się jury międzynarodowej nagrody przyznawanej co roku jakiemuś pisarzowi za "najwybitniejsze dzieło o tendencjach idealistycznych". Członkowie Akademii, której zadaniem była troska o czystość języka szwedzkiego i popularyzowanie szwedzkiej literatury, nie czuli się powołani do oceniania literatury światowej. Pięć lat później - w 1901 roku - uznali jednak, że francuski poeta Rene Sully Prudhomme spełnia podane w testamencie Nobla kryteria i przyznali mu nagrodę. Już ten pierwszy wybór wywołał kontrowersje. Lew Tołstoj był zgłoszony do nagrody i uchodził za najpoważniejszego kandydata. Gdy nagrodzono Prudhomme'a czterdziestu dwóch najwybitniejszych szwedzkich artystów i pisarzy (łącznie z Augustem Strindbergiem, który także Nobla nigdy nie dostał) napisało do Tołstoja list z przeprosinami za decyzję Akademii. Pisarze podkreślali, że nie identyfikują się z ocenami grona Akademików. W odpowiedzi Tołstoj napisał: "Ucieszyła mnie wiadomość, że nie zostałem wyróżniony Nagrodą Nobla. Sprawiłaby mi ona wielki problem, ponieważ nie wiedziałbym, co zrobić z wygraną. Jestem pewien, że te pieniądze mogą przynieść tylko zło". Wielu klasyków literatury XX wieku obeszło się bez Nagrody Nobla. James Joyce nigdy nie został nawet zgłoszony do Nobla, Graham Greene natomiast nominowany był aż 12 razy pomiędzy 1950 a 1966 rokiem, ale nagrody nie dostał. W roku 1961 został zgłoszony do Literackiej Nagrody Nobla Tolkien. Jego kandydatura została odrzucona z powodu „drugorzędnego statusu prozy" – jak napisano w ujawnionych po pół wieku dokumentach Szwedzkiej Akademii. W ocenie noblowskiego jury "Władca Pierścieni" "w żadnej mierze nie dorasta do rangi literatury najwyżej próby". Nobla w 1961 roku otrzymał jugosłowiański powieściopisarz Ivo Andric. Szanse na otrzymanie Nagrody Nobla w 1969 roku miał Witold Gombrowicz - wynika z ujawnionych w styczniu 2020 roku, po 50 latach, archiwów Akademii Szwedzkiej. W tym samym roku jednak polski dramaturg zmarł, a literackiego Nobla otrzymał Irlandczyk Samuel Beckett. Kandydaturę Witolda Gombrowicza w 1969 roku zgłosił wykładowca Uniwersytetu Yale Jan Kott. O tym, że Gombrowicz był traktowany jako jeden z faworytów, świadczy opracowanie eksperckie zlecone przez Akademię Szwedzką teatrologowi Perowi Erikowi Wahlundowi na temat twórczości "czterech wielkich dramaturgów". Do tego grona oprócz Polaka zaliczono także Samuela Becketta, Eugene'a Ionesco oraz Jeana Geneta. Nobla dostał Beckett, choć przewodniczący Komitetu Noblowskiego Anders Oesterling zgłosił zastrzeżenia, opisując twórczość irlandzkiego dramaturga jako "negatywną i mającą depresyjny charakter". W 1974 roku wśród kandydatów do literackiego Nobla byli Graham Greene, Vladimir Nabokov i Saul Bellow, ale Akademia zdecydowała się nagrodzić szwedzkich pisarzy Eyvinda Johnsona i Harry’ego Martinsona. Skandal wybuchł wówczas wcale nie z powodu, że żaden z laureatów nie był szerzej znany ani ceniony poza granicami Szwecji, lecz dlatego, iż obaj nobliści byli czynnymi członkami Szwedzkiej Akademii i brali udział w głosowaniu. Bellow dostał Nobla w 1976 roku - ani Greene, ani Nabokow nie dostąpili tego wyróżnienia. Szwedzka Akademia w przeszłości wielokrotnie oskarżana była o eurocentryzm. Na liście pominiętych są Thomas Pynchon, Cormac McCarthy, Jorge Luis Borges, Julio Cortazar. Najczęściej jednak wskazywanym amerykańskim pisarzem, który na Nobla zasługiwał, ale go nie otrzymał jest zmarły w 2018 roku Philp Roth. Nobla nie dostał z rozmaitych powodów - politycznych, obyczajowych. Można spekulować, dlaczego. "Czy gdybym zatytułował swoją powieść Orgazm w czasach pazernego kapitalizmu zamiast Kompleks Portnoya, zdobyłaby ona uznanie Akademii Szwedzkiej…" – zastanawiał się sam pisarz w wywiadzie dla "Svenska Dagbladet" z właściwą sobie ironią i poczuciem humoru. Miał rację - zaszkodziła mu prawdopodobnie poprawność polityczna członków Szwedzkiej Akademii. Madelaine Levy, krytyk literacka "Svenska Dagbladet" powiedziała AFP, że Akademicy postrzegali Rotha jako pisarza reprezentującego w literaturze "męską perspektywę". Szwedzki wydawca Rotha, Jonas Axelsson, także uważa, że w powieściach Rotha kobiety przedstawiane są w sposób "zbyt uprzedmiotowiony" jak na gusta Szwedzkiej Akademii. "Obiektywnie rzecz biorąc, na Nobla zasługiwał Herbert, ale chyba nie był brany pod uwagę z powodu swoich pobytów w klinikach psychiatrycznych, czego Szwedzi bardzo się boją" – napisał w liście do Giedroycia Miłosz po Noblu dla Szymborskiej w 2006 roku. Herbert był poważnym kandydatem już pod koniec lat 60., głównie zresztą dzięki popularności, jaką cieszyły się przekłady jego utworów w Niemczech. Jego nazwisko wraca w drugiej połowie lat 70. Andrzej Franaszek, biograf poety uważa, że jedną z przyczyn mógł być konflikt, w jaki poeta wszedł ze swoimi wydawcami i tłumaczami z całego świata. Herbert czuł się niedoceniany, niedopłacany i nie zawsze słusznie rzucał oskarżenia. Nawet Jerzy Giedroyc zrezygnował z lobbowania na jego rzecz, uznając, że nie sposób z takim autorem współpracować. Reporterka Joanna Siedlecka dotarła do dokumentów SB z lat 60 i 70 z których wynika, że PRL-owskie służby starały się zdyskredytować poetę w oczach Akademii Szwedzkiej. Nawet jeżeli trudno uwierzyć w realny wpływ tych działań na decyzję akademików, na pewno współtworzyły one atmosferę niechęci wobec autora "Pana Cogito". Schorowany Herbert zdobył się w 2006 roku na telegram gratulacyjny do świeżej noblistki – Wisławy Szymborskiej. "Gdyby to ode mnie zależało, to Ty byś się teraz męczył nad wykładem noblowskim" – odpisała poetka. W roku 1986, na 200-lecie Akademii Szwedzkiej ukazała się książka Kjella Espmarka, członka jury, literaturoznawcy, poety, prozaika i eseisty. Jego zdaniem najmniej trafne decyzje podejmowano na początku przyznawania nagrody, kiedy żyli jeszcze Zola, Ibsen, Strindberg, Czechow, a nagroda trafiała do takich pisarzy, jak Jose Echegeray, Theodor Mommsen, Rudolf Euckegen czy Henryk Sienkiewicz, którzy, choć znaczący, nie dorównywali pominiętym gigantom literatury. Nieobecność na liście noblistów Kafki, Lorki, Musila czy Prousta tłumaczy Espmark tym, że sławę zdobyli oni dopiero po śmierci. Natomiast nad kandydaturami Conrada, Joyce'a i Wirginii Woolf nie dyskutowano, bo... nikt ich nie zgłosił.
Noblista, który trafił pod strzechy. Był nowelistą, powieściopisarzem i publicystą, autorem między innymi "Trylogii", "Krzyżaków", "Quo Vadis" i "Bez dogmatu". W 1905 roku otrzymał
Ekonomiści, uczcie się psychologii! – to sygnał, jaki Komitet Noblowski wysyła dziś w stronę świata nauki i biznesu. Richard H. Thaler to kolejny laureat Nobla, który został uhonorowany za wkład w rozwój ekonomii behawioralnej. Ludzie nie są racjonalni – ani w życiu, ani w biznesie, ani w finansach. Choć mit homo economicus został już dawno obalony, wiele osób wciąż przyjmuje ten fakt z wychowani na neoklasycznych teoriach wciąż trzymają się wersji, że jeśli chodzi o pieniądze, człowiek jest jak najbardziej racjonalny i dąży do maksymalizacji swojego zysku. O ile dość łatwo za nieracjonalnego uznać przeciętnego konsumenta, podatnego na wpływy marketingu i reklamy, o tyle zwykle nie myślimy w ten sposób o inwestorach albo menedżerach zarządzających wielkimi firmami. Tylko, że to też są ludzie. I jak wszyscy inni potrafią zachowywać się dziwacznie i niedorzecznie. Od Kahnemana do ThaleraTo nie pierwszy taki Nobel. Już w 1978 roku Herbert Simon dostał ekonomicznego Nobla za sformułowanie koncepcji „ograniczonej racjonalności”. Z eksperymentów Simona wynikało, że ludzie podczas podejmowania decyzji, stosują własne, bardzo subiektywne metody, które pozwalają im racjonalizować wybór przed samymi sobą. Na przykład uzasadniając go zasłyszanymi przypadkowo najgłośniejszym echem odbił się Nobel przyznany 15 lat temu Danielowi Kahnemanowi – pierwszemu psychologowi uhonorowanemu w dziedzinie ekonomii. Kahneman, razem ze swoim bliskim współpracownikiem Amosem Tverskim, uważani są za twórców podwalin ekonomii i Tversky udowodniali między innymi, że umysł człowieka nastawiony jest na to, by w efektywny sposób dostarczać mu przydatnych odpowiedzi. Sformułowali pojęcie „myślenia szybkiego” – czyli automatycznego, pomagającego podejmować natychmiastowe decyzje w sytuacjach niewielkiej wagi. To myślenie podatne jest na błędy, ze względu na to, że opiera się o heurystyki i zniekształcenia, ale pozwala też człowiekowi nie paść z intelektualnego wyczerpania przy podejmowaniu prostych decyzji dnia codziennego. Z kolei „myślenie wolne” to proces uruchamiany, kiedy dzieje się coś naprawdę ważnego. Wymaga ono od nas wysiłku, skupienia i koncentracji i, a co za tym idzie – kosztuje ludzki mózg wiele energii. Kahneman i Tversky zajmowali się też kwestią perspektywy. Są choćby twórcami pojęcia „awersji do strat”. Okazuje się, że zasadniczy wpływ na nasze decyzje może mieć sposób sformułowania problemu. To, czy powiemy „ten plan ratunkowy pozwala uratować 100 osób z pięciuset” zamiast „przy tym planie ratunkowym 400 z 500 osób nie przeżyje” ma zasadnicze znaczenie. Ból spowodowany stratą jest znacznie większy niż to, ile możemy niektórych badań mogą napawać przerażeniem. Okazuje się na przykład, że sędziowie rozpatrujący wnioski o zwolnienia warunkowe wydawali znacznie więcej przychylnych decyzji w sytuacjach, kiedy byli… najedzeni niż głodni. Jak widać, konsekwencje naszej nieracjonalności mogą być bardzo poważne. Na tyle poważne, że w 2017 roku ekonomiczny Nobel znów trafia w ręce orędownika łączenia psychologii z w służbie dobrobytu i szczęściaRichard H. Thaler pracuje na University of Chicago Booth School of Business. Jego najbardziej znaną książką (wydaną także po polsku) jest „Impuls. Jak podejmować właściwe decyzje dotyczące zdrowia, dobrobytu i szczęścia”. Ma on też na koncie kilka prac napisanych wspólnie z Kahnemanem. Thaler postuluje podejście, które nazywa „libertariańskim paternalizmem”. Chodzi o to, by z jednej strony ludzie mogli dokonywać wolnych wyborów, ale by z drugiej – otoczenie zewnętrzne pozytywnie motywowało ich do takich decyzji, które sprawią, że będą oni żyli dłużej, zdrowiej i lepiej. Jeśli więc chcemy, aby ludzie zdrowo się odżywiali, nie traćmy czasu na przekonywanie ich argumentami. Po prostu zaaranżujmy takie sytuacje, w których co rusz w otoczeniu pojawiać się będzie impuls, skłaniający ich, by sięgnąć po zdrową badań z ekonomii behawioralnej jest coraz szerzej wykorzystywany w różnych dziedzinach. Z wiedzy tej korzystają politycy, biznes czy osoby odpowiedzialne za rozwiązywanie problemów przykładu, Bank of America wykorzystuje koncept mentalnej księgowości, który mówi, że nasz stosunek do wydatków zmienia się, w zależności od tego w jakiej „mentalnej szufladce” znajdują się nasze pieniądze. Skoro więc w zależności od miejsca „zaksięgowania” wydatku zmienia się nasze podejście, warto podzielić portfele inwestycyjne klientów na różne koszyki. I tak na przykład koszyk na wydatki podstawowe będzie inwestowany mniej agresywnie, natomiast na zbytki – bardziej przykładem praktycznego wykorzystania dorobku ekonomii behawioralnej w praktyce jest choćby eksperyment z Greensboro w Karolinie Północnej. Zamiast zwykłej, comiesięcznej zapomogi, nastoletnie matki dostają tam jednego dolara dziennie, pod warunkiem, że nie zajdą w drugą ciążę. Jest to więc dla nich dodatkową motywacją do świadomego traktowania tematu macierzyństwa, jak i w długofalowej perspektywie opłaca się na wolnym rynkuZupełnie innego wymiaru w kontekście ekonomii behawioralnej nabiera choćby często słyszane w mediach określenie „nastroje na giełdzie”. Tak właśnie – są to nastroje, odczucia i emocje konkretnych ludzi. Czy aby na pewno są oni zdolni pod ich wpływem do racjonalnego podejmowania decyzji?Tylko ekonomia behawioralna jest w stanie ukazać nam przyczyny kryzysu z 2008 roku i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tyle ludzi dało się zwieść nadmiernemu optymizmowi i dlaczego ich decyzje były – kiedy patrzymy na to z perspektywy czasu – dziwaczne i niezrozumiałe. Rok 2008 ostatecznie chyba zachwiał pewnością, że klasyczna ekonomia potrafi wyjaśniać zasady rządzące Nobel jest potwierdzeniem, że ekonomia behawioralna to słuszny kierunek. To także kolejny argument za interdyscyplinarnym podejściem zarówno do biznesu, jak i finansów. Świat jest zbyt złożony, ale też zbyt ciekawy, aby patrzeć na niego tylko z jednej strony. I tylko łączenie wielu perspektyw może przybliżać nas do jego zrozumienia.—Na podstawie: Bartłomiej Dzik, Daniel Kahneman i Amos Tversky, „Decyzje”, nr 1, czerwiec 2004 Witold Gadomski, Nobel w dziedzinie ekonomii 2017 przyznany. Laureatem został Richard H. Thaler za ekonomię behawioralną, Rafał Woś, Tylko ekonomia behawioralna może wyjaśnić kryzys i chaos na rynkach, Rafał Woś, Kahneman: To biologicznie niemożliwe, aby człowiek zawsze działał racjonalnie, Witold Gadomski, Nobel w dziedzinie ekonomii 2017 przyznany. Laureatem został Richard H. Thaler za ekonomię behawioralną, Autor: Agata Mardosz-GrabowskaCenię sobie wolność, twórczą pracę i twórczy rozwój. Prowadzę zajęcia na programach The Chartered Institute of Marketing (CIM), a także – jako tutor – wspieram uczestników w rozwoju i przygotowaniach do egzaminów. Sama też przeszłam tę drogę i mam zaszczyt należeć do grona marketerów z dyplomem również zajęcia w ramach zamkniętych projektów szkoleniowo-rozwojowych – specjalizuję się obszarach takich jak branding, komunikacja oraz autoprezentacja, wystąpienia przed kamerą i biznesowy warsztat językowy. Gościnnie prowadzę zajęcia m. in. na Uniwersytecie Warszawskim i Łódzkim. Ważną częścią mojej pracy jest tworzenie profesjonalnych narzędzi edukacji biznesowej (case studies). Sporo też piszę: od artykułów o biznesie po raporty o najnowszych zjawiskach wykształcenia jestem dziennikarką (UJ) i psychologiem (SWPS). Przez kilka lat pracowałam jako wydawca i reporter w TVP, potem moja droga zawodowa powiodła mnie do Stowarzyszenia WIOSNA, gdzie kierowałam działem PR i Marketingu. Moja duma to Szlachetna Paczka 2010 uhonorowana tytułem Kampanii Społecznej pracą… coś bardzo mocno ciągnie mnie na wschód. Bieszczady, Kijów, Szanghaj. Im dalej, tym lepiej.
Bob Dylan dostał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Dylan – piosenkarz, poeta, kompozytor, bard – to ikona współczesnej kultury amerykańskiej. Dostał Nobla za „stworzenie nowego
Takiego rozwiązania, które by wynikało z kontynuacji procesów i programów politycznych, które już są, nie widzę. Podobnie jak dziwaczny ustrój „za komuny” był nie do naprawienia siłami, które wówczas były legalne i systemowe. Sytuacja, w której około 50% obywateli uważa za zagrożenie rządy partii, na którą głosuje drugie 50%, jest chora. Przesłanką rozwiązania jest geografia. Zwolennicy paternalizmu partyjno-państwowo-nacjonalistyczno-kościelnego przeważają w części południowej i wschodniej, w dawnej Galicji i Kongresówce, prócz dwóch dużych kół wokół Warszawy i Łodzi, także prócz prawosławnego okręgu za Białymstokiem i dwóch (chyba) gmin w Bieszczadach. Przeciwnicy tego politycznego mentalu przeważają w dawnych prowincjach pruskich, co dotyczy zarówno tych z ludnością „starą” – Poznańskie, wsch. Pomorze, jak i tych nowo zasiedlonych po II wojnie. (Wciąż nie wiem, co takiego zrobili Prusacy tamtejszym Polakom, że uczynili ich demokratami? Wciąż nie wiem, dlaczego potomkowie powojennych przesiedleńców są liberalnie nowocześni?) Wszystkich Polaków nikt nie nawróci na polit-religię pisowską ani na przeciwną polit-religię antypisowską. Skoro nie, to można spróbować rozwiązania takiego jak w Niemczech w r. 1648 był pokój westfalski: sporną kwestię przesuwamy w dół. Skoro wtedy nie dało się wszystkich Niemców nawrócić ani na rzymski katolicyzm, ani na wyznanie reformowane (a wyniszczająca – trzydziestoletnia! – wojna była dostatecznym dowodem, że nie), to należało uznać, że jedne kraje są A (papieskie), a drugie B (reformowane), i dać im prawo do własnej religii. W Polsce rozwiązaniem w tym duchu byłaby głęboka decentralizacja albo autonomia regionów. Obywatelom w poszczególnych regionach należałoby dać prawo do „życia swoim prawem”, takim, jakie u siebie przegłosują. To by znaczyło, że kwestie takie, jak stosunki kościół-państwo, ważność konkordatu lub nie, religia w szkołach bądź prywatnie, programy szkolne i takież obowiązki, warunki aborcji, uprawnienia osób nie-hetero, uprawnienia myśliwych, chów na futra, ochrona przyrody przez parki, rezerwaty, gatunki chronione i inne sposoby, używanie takich lub innych trucizn w rolnictwie, budowanie i utrzymywanie takich lub innych elektrowni, scentralizowane bądź rozproszone gospodarowanie w lasach należących do skarbu państwa, zasiłki socjalne, w końcu: pobór podatków, bo to wszystko kosztuje – zostałoby scedowane regionom. Które przez to stałyby się bardziej podobne do amerykańskich states lub niemieckich Länder. Niemożliwość nawrócenia wszystkich Polaków na jedną polit-wiarę wskazuje, że Polska jest po prostu za duża i za bardzo zróżnicowanych ma mieszkańców, żeby nią rządzić w sposób unitarny. (Oczywiście, są dużo większe państwa rządzone unitarnie, np. Chiny, ale one są tyraniami.) Niepowodzenie PiS w zamiarze ujednolicenia (Gleichschaltung) Polski pokazuje, że w polskim kontekście unitarność niebezpiecznie pociąga rządy autorytarne. Kolej warszawsko-wiedeńska: wstęp na końcuPochodzę z Łowicza, który w 1845 roku został podpięty do Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Mieszkam w Milanówku, który powstał, ponieważ Kolej Warszawsko-Wiedeńska przecięła tutejszy wyłączone od 1 sierpnia 2020.
W początkowym okresie Nagrodą Nobla obdzielonych mogło zostać nawet więcej niż trzech zwycięzców, faktycznie jednak nigdy nie doszło do takiej sytuacji. W 1968 roku wprowadzono poprawki do czwartego paragrafu Statutu Fundacji Nobla, które ograniczyły liczbę zwycięzców do trzech osób.

Taką opinią podzielił się główny rzecznik nagrody Nobla dla autora "Popiołów", Konrad Czarnocki, którego wspomnienia opublikowało właśnie warszawskie Muzeum Literatury. Promocja książki "Nobel dla Żeromskiego?" odbyła się we środę w warszawskiej siedzibie Muzeum Literatury. Malarz Konrad Czarnocki, uczeń Józefa Mehoffera, był we wczesnych latach 20. attache przy polskiej ambasadzie w Sztokholmie. Jednym z głównych przedmiotów swojej działalności uczynił starania o przyznanie swemu ukochanemu pisarzowi - Stefanowi Żeromskiemu - literackiego Nobla. Od 1918 roku polskim kandydatem do nagrody był Władysław Stanisław Reymont, ale jego szanse na otrzymanie nagrody oceniane były jako bardzo niskie. To Czarnocki przekonał Alfreda Jensena - referenta literatur słowiańskich przy Instytucie Noblowskim, aby zapoznał się z twórczością Żeromskiego. Dostarczył krytykowi książki, artykuły i przekłady. To także Czarnocki przekonał ambasadora Polski w Sztokholmie, aby dyskretnie pracował nad stworzeniem atmosfery sprzyjającej wybraniu polskiego kandydata. Na przyjęcia w polskiej ambasadzie zapraszano wpływowych krytyków literackich, Fredrika Boeoeka, najważniejszego recenzenta dziennika "Svenska Dagbladet". Starania przyniosły pewne efekty - "Wierna rzeka" miała w Szwecji bardzo dobre przyjęcie. Trzeba jednak było dokonać oficjalnego zgłoszenia kandydatury Żeromskiego do Nobla przez Polską Akademię Umiejętności. Jej zarząd opanowany przez ludzi takich jak Stanisław Wróblewski, a więc sympatyzujących ze skrajną prawicą, był niechętny lewicującemu Żeromskiemu. Doszło do tego, że ambasada polska w Szwecji zagroziła Polskiej Akademii Umiejętności, iż znajdzie grupę szwedzkich literatów, którzy wysuną kandydaturę Żeromskiego do Nobla. Postawieni wobec takiej alternatywy członkowie Polskiej Akademii Umiejętności choć niechętnie, zgłosili nazwisko Żeromskiego na listę kandydatów w 1921 roku. Przez kilka lat wokół polskiej sprawy pozornie niewiele się działo. Literackie Noble przyznawane były pisarzom innych narodowości. Czarnocki nie ustawał jednak w wysiłkach zwrócenia uwagi członków Szwedzkiej Akademii na polską literaturę. Doszło nawet do udekorowania Frederika Boeoeka polskim odznaczeniem państwowym. Sam Żeromski przyjmował go uroczyście w swoim domu podczas wizyty w Warszawie. Wreszcie, w latach 1922-23 klimat wokół literatury Polski - młodego państwa, które właśnie obroniło swoją niepodległość - zmienił się w ocenach Szwedzkiej Akademii na korzyść. Kandydatura Żeromskiego ponownie stała się przedmiotem obrad na równi z kandydaturą Reymonta. Tymczasem w 1922 roku ukazała się powieść Żeromskiego "Wiatr od morza" - o polskości ziem nadbałtyckich i wielopokoleniowej walce z germanizacją. Książka, jak można się było spodziewać, zebrała miażdżące recenzje w Niemczech. Z głosami niemieckich krytyków zgodził się niespodziewanie Frederick Boeoek - ten sam, o którego przychylność tak zabiegała polska ambasada. Jego głos przeważył i kandydatura Żeromskiego w Szwedzkiej Akademii przepadła. Nobla w 1924 roku dostał Władysław Reymont za powieść "Chłopi". Oto jak przedstawiała się cała ta historia w oczach Konrada Czarnockiego, jednej z najbardziej zaangażowanych w nią osób - wynika z opublikowanych właśnie przez Muzeum Literatury wspomnień. W ostatnich latach, po otwarciu archiwów obrad Szwedzkiej Akademii z tego okresu, okazało się, że decydujące znaczenie miały jednak względy literackie - styl Żeromskiego wydał się akademikom ciężki i przesadny, poruszane tematy - lokalne, klimat prozy - pesymistyczny i zniechęcający czytelnika.

Niemiecka prasa: nie Szymborska, ale Herbert zasłużył na Nobla Alexandra Jarecka . 23.05.2013 23 maja 2013. za którą nic nie może, mianowicie Nagroda Nobla". Hamm uważa, że nagroda Deviation Actions Zaskakujące kulisy powstania Nagrody Nobla z ekonomii. Peter Nobel, z rodziny słynnego wynalazcy, porównał ekonomicznego Nobla do „kukułczego jaja”, które zostało podrzucone bez woli „rodziców”, czyli fundacji przyznającej nagrody. Kulisy tego wydarzenia opisują Avner Offer i Gabriel Söderberg w książce „The Nobel Factor Watykański dziennik "L'Osservatore Romano" zastanawia się w niedzielnym wydaniu, dlaczego Jan Paweł II nie otrzymał Pokojowej Nagrody Nobla. Gazeta wyraża jednocześnie opinię, że trudno uznać tegorocznego laureata - prezydenta Baracka Obamę za pacyfistę, biorąc pod uwagę jego posunięcia dotyczące amerykańskiego zaangażowania wojskowego w Iraku i Afganistanie oraz jego stanowisko wobec aborcji. Wobec toczącej się dyskusji na temat wpływu, jaki Nagroda Nobla może mieć na prezydenturę Obamy, "upadły wszystkie wątpliwości, jakie w przeszłości przyczyniły się do fiaska najbardziej autorytatywnych kandydatur, takich jak przez długi czas wysuwana kandydatura Jana Pawła II, zgłaszanego od 1999 roku (kiedy Nobla przyznano Lekarzom bez Granic), a przede wszystkim uważanego za superfaworyta w roku 2003, po tym gdy potępił wojnę w Iraku" - napisała publicystka watykańskiej gazety. "W owym roku liczne inicjatywy i poparcie wielkiej części świata zdawały się predestynować go w naturalny sposób do tej prestiżowej nagrody, a za faworyta uważali go wręcz bukmacherzy" - przypomniała. "Jednakże Komitet mianowany przez norweski parlament nie wybrał go i wolał zamiast niego irańską prawniczkę Szirin Ebadi" - dodała. Autorka artykułu oceniła: "Papież Wojtyła uznany został przez członków jury za zbyt konserwatywnego w innych dziedzinach, a poza tym obawiano się, że jeśli wraz z nim zostanie nagrodzony Kościół katolicki, jedna religia będzie uprzywilejowana kosztem innych". "Obawy te zostały najwyraźniej przezwyciężone w znacznie bardziej kontrowersyjnym przypadku przyznania Nobla Obamie" - skonstatował "L'Osservatore Romano". Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Posłuchaj artykułu. 00:00 / 00:00. 25 lat temu Wisława Szymborska otrzymała literacką Nagrodę Nobla. „Wiśce się ten Nobel po prostu należał” – skomentował Stanisław Lem. T elefon
Dlaczego odkrywca szczepionki przeciwko tyfusowi plamistemu Rudolf Weigl nie otrzymał Nagrody Nobla? To pytanie powraca co jakiś czas, a kolejną okazją jest nowa biografia tego wielce zasłużonego uczonego „Profesor Weigl i karmiciele wszy”.
LdhxRN8.
  • ua0xou3m5b.pages.dev/41
  • ua0xou3m5b.pages.dev/22
  • ua0xou3m5b.pages.dev/59
  • ua0xou3m5b.pages.dev/72
  • ua0xou3m5b.pages.dev/74
  • ua0xou3m5b.pages.dev/62
  • ua0xou3m5b.pages.dev/14
  • ua0xou3m5b.pages.dev/82
  • dlaczego herbert nie dostał nobla